2014-05-14

TRENING SKOKOWY *DE SOTE DEERN

Sham wyszła dzisiaj na zmianę do kliniki, a ja akurat miałem wolne. Postanowiłem pozałatwiać wszystkie papierkowe sprawy dotyczące rachunków, a następnie pójść zrelaksować się w stajni. Nie powiem, że zeszło mi krótko, bo kalkulator i laptop zostawiłem dopiero koło 14:30. A więc 3 bite godziny. No nic. W socjalu siedziała Patrycja, która przeglądała jakiś magazyn, a w drodze do stajni widziałem zmagającego się z Kill Adriana. Założyłem oficerki, wciągnąłem na ręce rękawiczki i wyciągając z siodlarni skokówkę ruszyłem na stanowisko, gdzie wszystko najpierw przyszykowałem, a potem poszedłem po Sote. Klacz wyglądała ciekawie z boksu i nawet wydała się zadowolona, że z niego wychodzi. Poklepałem czarną szyję, przeczesałem gęstą grzywkę i dałem jej na zachętę kostkę cukru. Tym chyba kupiłem jej miłość. Przy oporządzaniu trochę się ze mną boczyła, nawet przy czyszczeniu kopyt próbowała przekuśtykać na inne miejsce. Podniosłem głos raz i drugi i stanęła w miejscu oglądając się co dalej robię. Założyłem jej już bez żadnych incydentów ochraniacze, bordowy czaprak, ogłowie z wytokiem i skokówkę. Przy podciąganiu popręgu nie była zachwycona i skuliła uszy, ale niczym nie przejęty zrobiłem swoje i wyszliśmy na parkur. Akurat Adrian skończył i minęliśmy się prawie przy samych drzwiach stajni.
Na placu wsiadłem. Bardzo fajne było to, że nie musiałem zmieniać wysokości przeszkód. Obydwie klacze chodziły mniej więcej te same klasy, a więc nie było takiej potrzeby. Rozstępowałem Deern, rozkłusowałem, ciągnęła do przodu, ale nie pozwalałem na przyspieszanie blokując ją dosiadem i odrobinę rękę. Przy zagalopowaniu Sote prawie eksplodowała z radości, oczywiście dużo większą radość sprawił jej skok przez pierwszą stacjonatę. Była jak małe dziecko, które dostało zabawkę. A ja byłem w swoim żywiole. Najechaliśmy na stojący niedaleko okser, z tym też nie było najmniejszego problemu, galopowaliśmy dalej na doubla, podwyższanego krzyżaka i pijany okser. Klacz szła jak torpeda, była bardzo szybka, a między przeszkodami poruszała się jak zwinka. Skoczyliśmy jeszcze trippla i przeszliśmy do stępa, poklepałem ją, bo jak na razie mogłem powiedzieć, że jestem z niej dumny. Odpoczęliśmy i znów zagalopowaliśmy. Kolejnym celem był szeroki okser w linii ze stacjonatą, około 8 foulee, potem szybki zwrot, skok przez żółto-niebieską stacjonatę i wjazd w szereg. Tutaj musiałem ją trochę przyhamować, skrócić, przytrzymać bo z rozpędu nie wyrobiłaby się na drugiej przeszkodzie jaką był trippl. Pierwsza stacjonata pokonana bezbłędnie, natomiast przy tripplu słyszałem jak stuknęła kopytem w drąg. Zrobiłem okrążenie i powtórzyłem najazd. Klacz znów chciała przyspieszyć, ale nie pozwoliłem na to, w odpowiednim tempie doprowadzając do przeszkody i pilnując miejsca wybicia. Zarówno stacjonatę i trippla skoczyła na czysto. W tym momencie usłyszałem gromki aplauz, obejrzałem się i zobaczyłem moją kobietę z torba na ramieniu i kluczami w ręce przyklaskującą mojemu przejazdowi. Zwolniłem do kłusa, a w tym czasie Sham przeszła pod balustradą. Zatrzymałem się przy niej, pochyliłem i ucałowałem na przywitanie. Sote mieliła w pysku wędzidło, szybko oddychała przestępując z nogi na nogę. 'Jak w pracy?'- spytałem i ruszyłem stępem do przodu co by Deern nie dostała kolki i nie wytarła się spocona o Sham. 'Nieźle, chociaż dużo roboty. Na dodatek miałam dzisiaj dwójkę dzieci i na koniec panią Morrison, a wiesz jaka ona jest'- przewróciła oczami. 'No wiem'- przytaknąłem. 'Zresztą opowiem Ci jak skończysz i przyjdziesz do domu'- machnęła ręką i przeszła do samochodu wyciągając z niego zakupy. Ja natomiast zebrałem Deern i zagalopowaliśmy. Wjechaliśmy jeszcze raz na linię, potem pijany okser, stacjonata, duoble i koniec. Przetarłem pot z czoła, z radością i
dumą poklepałem karą i po występowaniu wróciliśmy do stajni. Co prawda Deern trochę zesmutniała wracając do boksu, ale obiecałem jej po cichu wyjście za chwilę na wybieg. Kiedy zdjąłem oficerki i założyłem na siebie zwykłe ubranie Patrycja wyciągnęła na wybieg kilka koni wraz z Sote.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz