2015-01-08

TRENING SKOKOWY *FERRERA

Klacz stała na wybiegu, w derce. Stała przy płocie i patrzyła jak się żwawym krokiem do niej zbliżam.
-Hej mała, chodź idziemy trochę poskakać.-powiedziałam wchodząc na wybieg, łapiąc za kantar i kładąc delikatnie dłoń na jej pysku. Razem przeszłyśmy do stajni na stanowisko. Tam po chwili pojawił się cały sprzęt i szczotki, którymi tylko przetarłam karą, bo nie udało jej się zbytnio ubrudzić dzięki derce. Założyłam jej ochraniacze, siodło skokowe oraz ogłowie z wytokiem. Wcześniej na hali skakał Damon na Stradivariousie, dlatego poprosiłam Adriana żeby obniżył mi poprzeczki do max. 130 cm. Kiedy weszłyśmy na halę Adrian już kończył. Zmienił ustawienie dwóch przeszkód, co sprawiło, że parkur nabrał odrobiny świeżości. Podciągnęłam popręg i wsiadłam. Wodze wisiały luźno na szyi klaczy, która stępowała równo reagując na każdą łydkę i przeniesienie ciężaru ciała w siodle. W końcu zebrałam wodze, zabrałam się za rozgrzewkę. Najpierw ożywiłyśmy jeszcze nasz stęp, później wprowadziłyśmy zatrzymania ruszenia ze zwróceniem uwagi na równe ustawienie nóg. Różne volty, zmiany kierunku. Poćwiczyłyśmy także cofanie oraz półpiruety. Dalej ruszyłyśmy roboczym kłusem, zebrałam karą bardziej, podstawiła zad i intensywnie żuła wędzidło. Wykonałyśmy szereg okrążeń i wężyków między przeszkodami, kilkakrotnie przeszłyśmy przez cavaletti. Skupiłam się także na przejściach, aby zwiększyć elastyczność klaczy. Na łuku zagalopowałyśmy, spokojnie okrążałyśmy przeszkody, a gdy przykładałam mocniej łydkę klacz przyspieszała w mgnieniu oka. Następnie przeszłyśmy na moment do stępa, a potem zagalopowałyśmy i najechałyśmy na stacjonatę. Kara zdawała się być zadowolona, bo ochoczo ruszyła na przeszkodę i ładnie ją skoczyła. Dalej był okser, wyższy i wymagający większego zaangażowania, ale i z nim Ferra poradziła sobie znakomicie. Najechałyśmy na szereg na dwa foulee stacjonata i double, tu trochę przekombinowałyśmy i mimo skrócenia Ferra mocno się wybiła, a dwa foulee zrobiła jako jedno duże co poskutkowało tym, że double mimo nietknięcia nie wyszedł najlepiej. Zrobiłyśmy voltę i powtórzyłyśmy najazd. Tym razem było znacznie lepiej, więc kontynuowałyśmy przejazd. Kolejny był pijany okser. Wiedziałam, że Ferra tego typu przeszkód zupełnie nie lubi dlatego pilnowałam impulsu, trzymałam ją w łydkach i uważałam żeby mi nie wywinęła numeru i nie uciekła w bok. Myślenie do przodu przyniosło efekt, bo klacz zawahała się, ale dzięki wcześniejszej reakcji ładnie doprowadziłam ją do przeszkody i punkt wybicia wyszedł w dobrym miejscu, nie mogłam się do niczego przyczepić. Rytmicznie najechałyśmy na dość ciasno ustawioną stacjonatę, a następnie pojechałyśmy jeszcze raz szereg. Poklepałam klacz i zadowolona zaczęłam ją stępować. Kara z dnia na dzień robiła coraz większe postępy. W końcu zsiadłam i zaprowadziłam ją do boksu.

1 komentarz:

  1. Sprzedaż koni arabskich, zaczynamy o 21:45! Kto pierwszy ten lepszy!

    OdpowiedzUsuń