Tego dnia przyjechał mój bardzo dobry znajomy, którego znam kupę czasu. Facet, o bardzo oryginalnym usposobieniu i charakterze i mimo tego, że z początku się z Deanem nie lubili to jednak jakoś doszli do porozumienia i potrafią ze sobą rozmawiać. Arthur przyleciał samolotem do Londynu po 9 i jakiś czas potem odebrałam go z przystanku w Leeds. Całą drogę opowiadał mi o jakiejś kobitce w samolocie, której nie odpowiadały fotele i poczęstunek. Kiedy dojechaliśmy do domu doszedł do wniosku, że nigdy nie był w Bernuax po przeprowadzce z Niemiec. Zaparzyliśmy sobie kawy i po kilku godzinach rozmów doszłam do wniosku, że trzeba się wziąć za konie. Tym bardziej, że miałam dzisiaj poprowadzić klinikę dla 3 wierzchowców. Arthur niechętnie zgodził się na oglądanie biegających i skaczących koni, ale wziął się w garść i zaturlał się do stajni.
- Dzień dobry!- przywitały mnie amazonki.
- Cześć dziewczyny.- Emma, Robin i Cheryl siedziały na korytarzu i czekały na moje przyjście.
- Już wsiadamy?- spytała odrobinę przestraszona Emma, a Arthur spojrzał na zegarek. Była 10.50.
- Miałyśmy zacząć później, ale możesz już czyścić i siodłać Emerald.- przytaknęła i poszła po klacz.
- Jak w wojsku- skwitował Arthur, na co buchnęłam śmiechem.
- Dyscyplina musi być.
- To może jeszcze polubię te Twoje konie.
Dziewczyna ogarnęły się z czyszczeniem i siodłaniem klaczy w całkiem niezłym tempie. Posłałam ją na halę i kazałam stępować konia, a my z Arthurem jeszcze trochę posiedzieliśmy w socjalu razem z Damonem i Patrycją. Potem przeszliśmy do Emmy.
Emma kłusowała, ładnie roboczo, akurat wyjeżdżała jakiś łuk kiedy weszliśmy do środka.
-Pokłusuj ją jeszcze trochę, a my pozmieniamy parkur, jak będziecie gotowe to do galopu.- razem z Arthurem rozebraliśmy parę przeszkód i ustawiliśmy na nowo dwa szeregi i wolną stacjonatę i okser. Jeden na oko na 3 foulee drugi na 5, wszystkie przeszkody nie większe niż 110 cm. Kiedy Emma przeszła do galopu poleciłam jej mocniejsze zebranie, a później przejście do półsiadu. Po porządnym rozgalopowaniu na moją komendę Emma najechała na wolną stacjonatkę, trochę mało dynamicznie dlatego poprosiłam o ponowny najazd z większym tempem i przyłożeniem większej uwagi na impuls. Teraz wyszło dobrze, więc kolejną przeszkodą był okser i jeszcze raz stacjonata z którą nie było więcej problemów. Poleciłam Emmie najechać na szereg na 3. Zebrała odrobinę mocniej wodzę i widziałam skupienie w jej oczach. To zadanie było jak bułka z masłem, obydwie poradziły sobie bardzo dobrze. Teraz poprosiłam o 2 foulee między przeszkodami.
- Mocniej dosiadem, bo ci zgaśnie jak na stacjonacie, i daj jej się trochę wyciągnąć, ale też nie za bardzo żeby nie uciekła. I pozamykaj w łydkach.
Okrągła volta i najazd na szereg, zdecydowanie większe tempo, Emerald chyba trochę się obudziła i złapała, że ktoś coś od niej chce. Tutaj też nie był problemu, klacz wyciągnęła się i pokonała obydwie przeszkody w świetnym stylu. Zostało jeszcze tylko skrócenie Rudej. A więc 2 foulee na szeregu.
- Tym razem to ją wcześniej zbierz, proponuję półparady i spokojny ale mocny galop od tyłu. Też na dosiadzie, i lekko przytrzymaj ręką.
Dziewczyna zrobiła dwie duże volty stosując półparady i stopniowo coraz bardziej zbierając klacz. W końcu ruszyły na szereg. Emka szła grzecznie, posłuchała się młodej amazonki i oddała dobre skoki. Dałam dziewczynom kilka minut odpoczynku i polecilam najazd na szereg na 5. Tu się zaczynały schody. Z 5 nie było problemu, jakby odległość była mierzona pod kątem Rudej. Natomiast już 4 foulee sprawiło parze trudność. Emma za mocno pojechała pierwszą przeszkodę, a przed drugą Princess zgasła i ledwo skoczyła.
- Tak jak wcześniej jechałyśmy tamten szereg, tak samo jedziesz ten. One się różnią tylko odległością, musisz utrzymać impuls i już. Powtarzałyśmy to jeszcze dwa razy, bo błąd się wkradał w każdy przejazd. Ale w końcu się udało i mogłyśmy przejść do skrócenia i przejechania szeregu na 6 foulee. Tutaj Emma poradziła sobie bardzo dobrze, wcześniej zebrała Emke i widziałam jak pod nosem liczy odległości. Potem skoczyły jeszcze wolną stacjonatę i koniec. Stępowanie. My poszliśmy znów do socjala, a kolejna była Robin i Heridan.
Za jakieś pół godziny ponownie weszłam na halę. Robin właśnie zagalopowała i została powitana soczystym barankiem.
- Nie będziemy się tak bawić. Weź go na mocniejszy kontakt, trochę półparad i na ciasne volty. Dla przykładu. I dyscypliny.- spojrzałam na Arthura, który prawie spadł z krzesła ze śmiechu.
Robin ujarzmiła jakoś ogiera, który kładł po sobie uszy i chyba nie miał ochoty na dzisiejszy trening pod moim okiem. Los chciał, że padło na Robin, która bylo Bogu ducha winna i musiała znosić jego humory. Pogalopowali, trochę się Heri powściekał i najechali na stacjonatę. Tu się się zaczęło prawdziwe piekło bo ogier stwierdził, że to bardzo wesoło skakać jak się chce. I mimo tego, że Robin miała dobrą rękę do koni i do niego zwykle też dzisiaj było ciężko. Więc jeszcze raz półparady, ciasne łuki, przejście do kłusa i to samo. W tym czasie obniżyłam stacjonatę na 70 cm i poprosiłam o skok z kłusa, było nieźle więc do galopu i szereg na 3. W porównaniu z Em to wcale nie było takie proste, ale w końcu się udało. Skrócenie go do dwóch wcale nie było łatwiejsze, i wymagało od Robin mnóstwo cierpliwości jak i siły bo Heri chciał zwiewać na wszystkie strony. Jedyne co mnie zadowoliło to jak para przejechała szereg na 2 foulee, bo ogier wyciągnął się, baskilował i pokazał że oprócz cudowanie umie także skakać. Chwilę później oboje skakali już drugi szereg. 5 wyszła na czysto, może ta pierwsza przeszkoda za płasko, dlatego zrobili powtórkę. 4 wyszła świetnie, ale nie obyło się bez baranka no i 6, której się nie spodziewałam. Heri trochę postanowił sie ogarnąć pod koniec, spokorniał i spokojnie aczkolwiek dynamicznie skoczył obydwie przeszkody w zebraniu. Potem skoczyli jeszcze po dwa razu wolne przeszkody i zaczęli stępować.
Kiedy wyszłam z hali poczułam, że jestem strasznie padnięta. Po godzinie przyjechał Dean z chińszczyzną więc najedliśmy się i odpoczęliśmy, a Arthur opowiadał co tam w pracy i o innych duperelach.
Tak będę, przepraszam, że to tak długo trwa, było wiele komplikacji z moim leczeniem po wypadku, i pojawią się następne, ale póki spokojnie mogę leżeć to wszystko załatwiam, koń ma swoją "boksową tabliczkę" potrzebuje jedynie opisu ;)
OdpowiedzUsuńA i gdybyś mi mogła komentarzem lub mailem podesłać jego galerię, bo w tej notce z wynikami internet się buntuje i nie chce otworzyć o.O
Usuń